Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 31 sierpnia 2014

Wpis od serca, przeczytajcie do końca

Rzadko robię takie rzeczy, ale.... Sytuacja jest jaka jest, nie mogę nagrać filmiku, ani nic, toteż zdecydowałem się na taką formę... Dziś zdarzyło się coś cudownego i świetnego, coś, po czym poczułem się w końcu dobrze... Ale zacznijmy od początku...
A moje początki wyglądają tak, ze... W zasadzie, miałem się nie narodzić... Moja matka była trzymana na chemii, bo miałem się urodzić jako wcześniak, a na takim etapie, na jakim chciałem wyjść na świat, nie przeżyłbym z całą pewnością... Mama chciała to skończyć, wiedziała, że to się źle skończy.... Docent powiedział jej, że może wracać, tylko niech kupi dziecku trumienkę... Została... Tak przyszedłem na świat, 24 listopada roku 1996....
Potem, zaczęła się ujawniać natura mojego ojca... Nie chciał tak wcześnie zostawać ojcem, wolał balować, więc zaczął być... nieznośny... Najbardziej w pamięć wrył mi się Dzień Ojca roku 1998, kiedy nazrywałem kwiatów polnych dla ojca i narysowałem laurkę... czekam z mamą... Nagle, zjawia się ojciec... Pijany... Chce więcej pieniędzy, ale mama przypomina, że to dzień ojca... Chciał ją uderzyć, ale uderzył w szybę za nią... Szkło pocięło mu rękę... Ja stałem cały czas przed mamą...
Potem, dwanaście lat słuchania płaczu mamy, kiedy tatuś miał ataki... To mi wykręcił rękę, to mnie rzucił w szafki... Ot, codzienność życia... DO tego podstawówka, w której byłem frajerem... Wszyscy, ojciec i "koledzy" powtarzali mi, ze jestem gównem... Aż w to uwierzyłem...
Dwanaście lat, ojciec się wyprowadza, to miał być koniec kłopotów... Nie był...
Potem gimnazjum, znowu byłem frajerem... Do tego mama nie wyrabiała i biedowaliśmy, w sumie biedujemy do dziś, ale wychodzimy na prostą....
I po co ten wstęp? Po pierwsze, przestałem się tego wstydzić. To co nas wzmacnia nie może być złe, nie ma się czego wstydzić, nikt nie wstydzi się zwycięstw, prawda?
Po drugie... Dzisiaj pewni ludzie udowodnili mi, że nie jestem niezauważalnym gównem, które dla nikogo nic nie znaczy... Że ktoś widzi we mnie człowieka, po prostu człowieka. Za to jestem wdzięczny.
Pragnę podziękować wszystkim personalnie, bo należy się im to:

Dziękuję Dasowi, który często wspiera mnie, kiedy mam doła, a także jest jasną latarnią pozytywnego humoru
Dziękuję Iwanowi, który jako jeden z nielicznych większych YouTuberów ciągle pozostaje taki sam
Dziękuję Viperowi, mojemu przyjacielowi od lat, który przez całą podstawówke i gimbę trzymał mnie przy życiu, i z którym dzielę wiele pozytywnych wspomnień
Dziękuję Talibowi, którego nie znam zbyt dobrze niestety, ale moge powiedzieć, że to naprawdę pozytywny człowiek
Dziękuję Jungle, filozofowi i mentorowi, który prowadzi mnie przez mgły moich depresji i wyprowadza w stronę światła
Dziękuję Ervinowi, który kiedy trzeba, zawsze podaje mi pomocną dłoń, i dzięki któremu uwierzyłem, że mój sukces na YT i blogu jest możliwy
I w końcu dziękuję Moni, której chciało się poświęcić czas temu całemu przedsięwzięciu i która nieważne, jak źle wygląda mój stan psychiczny, zawsze umie mnie podnieść

Oprócz osób z filmiku, dziękuję:

Rykovowi, za to, że był ze mną na początku Załogi, słucham i doradzał mi, jak tylko mógł
Xantemu, za to, że w czasach mojego frajerstwa dał mi przyjaźń, która trwa do dziś, i że mimo moich licznych wad chce tą przyjaźń mi ciągle dawać
Gumi i Ptysio, za to, że robią mi taki wielki spam lajków na FB, a także za to, że umieją pokrzepić słowem
Czarnemu Czarodziejowi (Michałowi), za to, że jest takim wiernym fanem
Reckowi, za to, że znalazłem kogoś z tak samą zrytą banią jak moja, i za to, ze dołączył do naszego Kościoła Dżemu
Kaziowi, za to, ze swego czasu wyraził się bardzo pochlebnie o mojej książce, co mnie zmotywowało do dalszego pisania
Krzyśkowi Wer, za to, że dołączył do Załogi, i choć ciągle nie miałem okazji dłużej z nim pogadać, cenię jego wsparcie
Lighting AP, za genialne outro i baner
Klaudiuszowi, Grześkowi i Tomkowi, za to, ze byli ze mną przez podstawówkę i gimnazjum, i że byli po prostu przyjaciółmi, prawdziwymi (Najbardziej Tomkowi, bo on jeszcze regularnie wpada do Jaro i mnie odwiedza)
Wszystkim ludziom, przez których moje życie wyglądało, jak wyglądało, gdyby nie oni, nie byłym Surprisem, którego znacie
I wreszcie sobie, za to, ze przeżyłem to

Tyle chciałem powiedzieć, mam nadzieję, ze dotrwaliście do końca

13 komentarzy:

  1. Jestem pozytywny! So sweet! :3

    OdpowiedzUsuń
  2. To wspaniałe, ze postanowiłeś się podzielić swoją historią, wiele ludzi dzięki niej może w końcu zrozumieć, że my sami decydujemy o tym kim jesteśmy i że ze wszystkiego można się podnieść. Zasługujesz na ten filmik Surprise, za wszystkie w nim zawarte śmiechostki i pozytywne rzeczy. Korzystając z okazji chcę jeszcze raz wszystkim podziękować, jesteście nieocenieni, Ty Kapitanie również :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy zasługują na podziękowania, zdecydowanie zasługują, świetną robotę odwalili :)
      No i cóż, jak już mówiłem, zwycięstw nie można się wstydzić, jakby nie patrzeć to wszystko stworzyło Surprisa :)

      Usuń
  3. Moja historia jest bardzo podobna, Trzymaj się ramy Kapitanie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, Iwan ;) Przeżyłem te dwanaście lat, jakoś sobie teraz poradzę :)

      Usuń
  4. Wręcz wzruszającym wpisem nas uraczyłeś, Supku. Szczerze, to aż mnie trochę poruszył, mimo, że znałem tę historię. Cóż mogę powiedzieć? A tak... Dziękuję. Ty też mi pomogłeś wyjść z mojej depresyjnej skorupki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, jeśli mogłem Ci jakoś pomóc, to się cieszę :)
      Doceniam też to, że minęło sporo czasu, a my dalej się przyjaźnimy :) I mam nadzieję, że tak pozostanie :)

      Usuń
    2. Ja też mam taką nadzieję :)

      Usuń
  5. Miałeś podobnie przechlapanie co ja... i też wyszłam na prostą. W dodatku jesteśmy w podobnym wieku - tyle że ja z '95...
    Rozumiem Twój ból tak bardzo, że zrozumiesz też mój (mieszkanie w placówce opiekuńczo-wychowawczej alias fundacyjny dom dziecka, matka nie żyje, a ojciec to świr jak reszta jego rodziny, który dodatkowo mnie olał i to on mnie wpakował do fundacji, jak i moją mamę do grobu).
    Łączę się z Tobą w bólu oraz w radości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje... Kazdy przezywa swoj chrzest ognia, wazne, aby po wszystkim podniesc wysoko glowe i powiedziec: ´Wygralem´ Ja zdecydowanie moge :)
      I coz... Twoja historia jest chyba stokroc razy gorsza od mojej... Ja takze lacze sie w bolu i przede wszystkim radosci :)

      Usuń
  6. Łojezicku, naprawdę gorsza? Mnie matka chciała, przez 10 lat się o mnie starała. No ale cóż, miło mi, że rozumiesz.
    Łączmy się :D

    OdpowiedzUsuń